Mimo upływu już prawie dwóch tygodni, doliczony czas gry meczu Jagiellonia-Piast cały czas siedzi w głowach białostockich kibiców. Chodzi oczywiście o sytuację, w której stojący kilkanaście centymetrów od linii bramkowej Cillian Sheridan sobie tylko znanym sposobem strzelił nad poprzeczką. Przelało to czarę goryczy wśród fanów ze Słonecznej, od początku sezonu narzekających na brak skuteczności u swojej gwiazdy... 

Daruję sobie pisanie epitetów, którym część obdzieliła Irlandczyka. Kto by jeszcze jednak kilka tygodni temu pomyślał, że noszonego na rękach Sheridana spotykać będzie taka krytyka? Psioczenie to jest niestety w pewnym sensie zasłużone, bo piłkarz kompletnie nie przypomina siebie sprzed kilkunastu tygodni. Pewność, którą imponował zupełnie gdzieś uleciała. Wtedy Irlandczyk był łasy na gole jak mało kto - potrafił nawet oddawać strzały z połowy boiska (mecz z Wisłą Kraków dla zapominalskich). Z ośmiu bramek, które Sheridan strzelił wiosną, każda dała trzy punkty dla Jagi - łącznie osiemnaście w sześciu meczach. Czy bez niego Duma Podlasia zdobyłaby wicemistrzostwo, walcząc do ostatniej sekundy o tytuł? To chyba pytanie retoryczne...

Owszem, nie ukrywam, że mnie też irytuje jego strzelecka niemoc, jednak staram się zrozumieć, że każdemu trafia się kiedyś gorszy okres. Coś się zacięło podczas meczu w Batumi, gdzie Cillian zmarnował jedenastkę. Oczywiście, później zdobył bramkę, ale od tego momentu jakby zaczął bać się strzelać. Racja, dziwnie to brzmi, ale zauważmy - Sheridan nawet w dobrych sytuacjach szuka podania, uderza tylko wtedy gdy naprawdę nie ma innego wyjścia. Zamiast narzekać, a co gorsza obrażać sympatycznego Irlandczyka, wolę jednak poszukać przyczyny takiego stanu jego skuteczności. Mam zresztą swoją hipotezę: Sheridan trafił do Białegostoku zimą z ligi cypryjskiej, która nie ma przerwy zimowej, do tego latem Jaga już w czerwcu grała w pucharach. Do czego dążę? Cillian gra non stop już ponad rok i nie chodzi tu nawet o stan fizyczny urodzonego w Baillieborough zawodnika. Każdy człowiek raz na jakiś czas potrzebuje psychicznego odpoczynku od pracy, tzw. resetu. Jeśli go brakuje, po jakimś okresie odbija to się na naszej głowie...

Niedawno, pół żartem, rzuciłem zdanie: "Sheridanowi potrzeba może odpoczynku, może kogoś kto go wkurzy by strzelił po złości, może czegoś jeszcze innego - wizyty u fryzjera, kotleta schabowego, szklanki Guinnessa czy czegoś innego - nie wiem dokładnie czego, ale mam nadzieję, że Jaga mu to zapewni." Cillian jakby w odpowiedzi zgolił brodę. Co ciekawe tą brodę, której jeszcze niedawno zarzekał się, że nie zgoli nawet jeśli Jaga zdobędzie mistrzostwo, bo bez niej wygląda jakby był... chory. Może teraz jej brak przewrotnie go "uzdrowi"? Przekonamy się już w sobotę...