Ireneusz Mamrot nie jest już trenerem ŁKS-u Łódź i wszystko wskazuje na to, że niebawem zostanie oficjalnie ogłoszony jego powrót do Jagiellonii Białystok. Większość kibiców zareagowała na tą informację stosunkowo negatywnie. Czy słusznie? 


2,5 miesiąca szukano nowego trenera w Jagiellonii Białystok. Po rozstaniu z Bogdanem Zającem w połowie marca działacze mieli multum czasu aby znaleźć następcę, który przynajmniej samym podpisaniem kontraktu zadowoli praktycznie każdego kibica. Obserwując internetowe komentarze po informacji "Przeglądu Sportowego" o postawieniu na powrót Ireneusza Mamrota można stwierdzić, że na pewno tak nie jest.


50-latek pracował na Podlasiu przez 2,5 roku, a ten okres można podzielić na połowy. Pierwsza była bardzo udana (zdobycie wicemistrzostwa Polski, bardzo pozytywny występ w europejskich pucharach), ale drugą można określić jako spory niedosyt zmieszany z klapą (porażka w finale Pucharu Polski, 5. miejsce w Ekstraklasie, słabe wyniki w sezonie stulecia klubu). Ponadto po odejściu nie wiodło mu się najlepiej w Arce Gdynia i ŁKS-ie Łódź. To wszystko sprawia, że po części rozumiem ogólne rozczarowanie. 


Większość kibiców Jagiellonii przy tak długich poszukiwaniach spodziewała się przede wszystkim ciekawego nazwiska jak na polskie warunki. Czy słusznie? Gdzieś pobocznie można było usłyszeć o zainteresowaniu takimi osobami jak chociażby Słowak Adrian Gula czy prowadzący Raków Częstochowa Marek Papszun. Trzeba jednak najpierw zadać sobie pytanie czy klub w obecnej sytuacji może realnie myśleć o zatrudnieniu takich szkoleniowców? Moim zdaniem nie. Dla trenerów o dość dobrej marce w obecnej chwili Jaga nie jest - lekko mówiąc - kierunkiem atrakcyjnym. Drużyna jest średniakiem w słabej lidze, sytuacja w klubie jest wciąż nieco zagadkowa, do tego nie ma tu jakichś niesamowitych nakładów finansowych, a oczekiwania są dość wysokie w stosunku do stanu posiadania. Oczywiście w niektórych aspektach widać w klubie poprawę w stosunku do lat ubiegłych, ale to nadal za mało aby było jakimś magnesem na szkoleniowców. Podobnie jak w przypadku samego Białegostoku - miasta fajnego, ale wciąż mającego zbyt niewiele by przyciągać.


Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe warunki, Jagiellonia mogła wybierać albo z grona dość zagadkowych trenerów zagranicznych, albo wśród polskich szkoleniowców o dość zróżnicowanej opinii. Zauważalne było, że w tym drugim przypadku niektórzy mocno "napalili się" na temat zatrudnienia Marcina Brosza. Czy jest to szkoleniowiec lepszy od Mamrota? Trudno to stwierdzić. Jego przygoda z Górnikiem Zabrze wyglądała podobnie jak tego drugiego z Jagiellonią - pierwsza połowa udana, druga nie za bardzo. Jego przeszłość również przypomina przeszłość byłego szkoleniowca Chrobrego Głogów, ponieważ miał swoje lepsze okresy (Piast), jak i te gorsze (Odra, Korona). Podobnie można też napisać na przykład o Leszku Ojrzyńskim. Uważam, że oni wszyscy przy ogólnym rozrachunku to podobna półka, którą różnią jedynie pewne szczegóły czy doświadczenie.


W przypadku zatrudnienia Mamrota za pozytyw należy uznać, że zna już specyfikę pracy w Białymstoku. Do tego będzie miał narzędzia, na brak których lekko narzekał w wywiadach po odejściu (m.in. system analityczny). Z drugiej strony zastanie sporą część zespołu, którą zostawił, a nie jest tajemnicą, że poprzednio zgubiło go m.in. zbyt długie utrzymywanie dobrych stosunków z piłkarzami. To oczywiście może martwić, ale po kilku rozmowach przeprowadzonych z nim od czasu jego odejścia jestem pewny, że z tamtej sytuacji wyciągnął odpowiednie wnioski. Oczywiście samo ich wyciągnięcie nie świadczy, że będzie umiał wyeliminować tamte błędy, ale okres w Chrobrym pokazał, że przy odpowiednim wsparciu pionu sportowego potrafi takie rzeczy robić. Trzeba więc mieć nadzieję, że uda mu się to powtórzyć w Jagiellonii.


Przejdźmy do sytuacji stricte sportowej. Czy Mamrot może odmienić grę Jagiellonii? Na pewno nie jest kimś, kto metodą kija ustawi zawodników do pionu. Wydaje się jednak, że stać go, by zrobić to umiejętnościami szkoleniowymi. W pierwszym roku poprzedniej przygody w Białymstoku pokazał, że potrafi odpowiednio działać w taki sposób. W wielu meczach jego zespół umiał ładnie grać piłką, w przerwie zimowej zmienił taktykę co dało bardzo pozytywny efekt, bardzo zadowalające efekty przyniósł też sposób zimowych przygotowań. Piłkarze chwalili jego sposób treningów, które kładły nacisk na rozwój i poprawę parametrów. Zresztą najlepiej widać to po efektach sprzedażowych Jagi w czasie jego kadencji (o tym jednak za chwilę). Tutaj jednak trzeba mocno, że Mamrot właśnie w taką stronę musi iść z obecną Jagiellonią przez cały czas. Poprzednio bowiem po pewnym czasie pojawiły się u niego problemy z odwagą w pewnych meczach, bywało że ustawiał zespół zachowawczo i to często obracało się przeciwko niemu. Tym razem tak być nie może, szczególnie że białostocki kibic ma już dość patrzenia na bojaźliwych piłkarzych oddających pole gry rywalom.


Wracając do poruszonej powyżej kwestii sprzedaży zawodników - uważam, że właśnie to najlepiej świadczy o umiejętnościach szkoleniowych Mamrota. To w trakcie jego pracy sprzedano Świderskiego i Klimalę za ogromne jak na nas pieniądze, do tego to u niego najlepszy czas w swojej karierze notowali m.in. Burliga, Guilherme, Kwiecień, Novikovas czy Romanczuk. Oczywiście większość z nich została sprowadzona jeszcze za czasów Michała Probierza, ale to dopiero u jego następcy osiągali szczyt formy. Inny przykład - kilka miesięcy temu rozmawiałem z Imazem i wtedy z jego ust padło stwierdzenie, że to najlepszy trener z jakim dotychczas pracował w Polsce (to u niego czuł pełne zaufanie i widać to było w liczbach). Zresztą nie skupiajmy się tylko na najlepszych - w czasie pracy IM nawet taki Bodvarsson przypominał momentami naprawdę niezłego piłkarza. Również Bida grał wtedy bardzo dobrze i było dość poważne zainteresowanie z zagranicy, o którym obecnie można pomarzyć. I to właśnie dobrze rokuje w tym ruchu, bo moim zdaniem Jagiellonia potrzebuje trenera, który przede wszystkim będzie umiał wypromować paru piłkarzy do sprzedaży. Ten klub na tym bazuje, a powoli "źródło" zaczyna wysychać...


Oczywiście medal w tym przypadku ma też drugą stronę. Z różnych względów u Mamrota słabiej spisywali się niektórzy piłkarze o dość głośnych nazwiskach jak na polską ligę - chociażby Lazarević, Bezjak, Mudrinski czy jeszcze wcześniej Chomczenowski lub Guti. Części przeszkodziła sytuacja pozaboiskowa, części taktyka preferowana przez szkoleniowca, a do części zwyczajnie nie umiał dotrzeć trener. Tu znowu trzeba więc przywołać pion sportowy, którego odpowiednia współpraca ze szkoleniowcem będzie kluczowa.


Reasumując, w drugiej przygodzie Mamrota z Jagiellonią na pewno ważny będzie początek. Tym razem zawodnicy muszą być trzymani na odpowiedni dystans, a trener musi umieć być odważniejszy w kilku aspektach. Ważne będzie też aby tym razem na lepszym poziomie stała jego współpraca z pionem sportowym (tym razem już nie będącym osobą prezesa) z dwóch stron - trener musi lepiej określać potrzeby, a dział skautingu wyszukiwać zawodników lepiej pasujących do zespołu. O umiejętności czysto trenerskie nie ma się co obawiać, natomiast po wynikach pracy w Arce i ŁKS-ie nadal może niepokoić jego podejście mentalne do zespołów. Wszystko jednak zweryfikuje czas...


Jeśli mam być szczery to nie panikowałbym po informacji o zatrudnieniu Mamrota, jak widzę to obecnie u wielu osób. Osobiście również wolałbym kogoś innego (z zagranicy, ze świeżym spojrzeniem na polską ligę i piłkarzy Jagiellonii), ale przede wszystkim trzeba patrzeć realnie. Z naszego krajowego podwórka moim zdaniem lepszy jest obecnie ktoś kto zna się faktycznie na samym szkoleniu niż ktoś, kto może chwilowo wyciągnąłby coś z obecnej drużyny w oparciu o dar motywacji, ale nie dawałby większych nadziei na rozwój. Sam Mamrot wydaje się tu jednym z lepszych wyborów, które były faktycznie w stuprocentowym zasięgu działaczy z Podlasia, co zresztą prawdopodobnie nieprzypadkowo wskazała specjalistyczna analiza.


Tutaj pozwolę sobie jeszcze na Post Scriptum 😉


Wydaje mi się, że Jagiellonia na kilka najbliższych rund powinna pogodzić się z rolą ligowego średniaka (który ewentualnie niespodziewanie może zrobić jakiś spektakularny wynik) i w tym czasie postawić na powolną odbudowę i rozwój, aby za jakiś czas znowu spróbować dołączyć do czołówki na dłuższy czas. Skąd taka opinia? Zupełnie nie zgadzam się ze słowami pana Strzałkowskiego, że zespół z poprzedniego sezonu powinien spokojnie kręcić się w okolicach 5. miejsca. Uważam, że drużyna była źle zbudowana - pomijam już nawet profil charakterologiczny (choćby niedobór graczy "głodnych" sukcesu o przynajmniej zadowalających umiejętnościach, co powolutku się poprawiało), a skupię się na czysto piłkarskim - moim zdaniem w zespole było zbyt mało faktycznie mocnych piłkarsko postaci, a zbyt wiele "przehype'owanych" nazwisk jadących na opinii sprzed miesięcy czy lat, a także po prostu za słabych aby do takich wyników dociągnąć. Oczywiście być może jednorazowo dałoby się to zrobić, ale do zagoszczenia w czołówce ligi na dłuższy okres to zdecydowanie za mało bez co najmniej kilku wzmocnień i kilku pożegnań. Obserwując zaś sytuację w Jagiellonii i słuchając różnych wypowiedzi osób z zarządu trudno mi przypuszczać, by do zmiany tego stanu rzeczy wystarczyło najbliższe okienko transferowe. 


Zatrudnienie Mamrota a nie na przykład Ojrzyńskiego może świadczyć, że w klubie zdają sobie sprawę, że potrzeba czasu i chcą pewne rzeczy budować stopniowo. Choć zdaje sobie sprawę, że to akurat pewnie złudne nadzieje...