Po zobaczeniu tego zdjęcia można mieć wrażenie, że Bartek i Piotrek są uwielbiani przez kibiców - nic bardziej mylnego... (fot. jagiellonia.pl) 

Nie trudno zauważyć, że Bartosz Kwiecień oraz Piotr Wlazło nie mają łatwego początku swojej przygody z Jagiellonią. I nie chodzi tu wcale o brak miejsca w jedenastce żółto-czerwonych - od pierwszego występu przy Słonecznej obaj zawodnicy muszą znosić wielką krytykę kibiców Jagi, która często jest kompletnie niezasłużona...

Kiedy stało się jasne, że do Bułgarii wyjedzie Jacek Góralski wszyscy oczekiwaliśmy jednego - zarząd wraz z trenerem mieli znaleźć Jadze kogoś, kto zdoła wypełnić lukę po "Piranii". Klub nie pożałował pieniędzy na wzmocnienia, dzięki czemu jeszcze podczas letniego okna transferowego do Białegostoku zawitali Bartek Kwiecień i Piotrek Wlazło. Niestety, zarówno jeden jak i drugi debiutów nie mogli zaliczyć do wymarzonych, czym od razu zrobili sobie pod górkę u większości białostockiej publiczności...

Szczególnie niefortunnie rozpoczął sprowadzony jako pierwszy Kwiecień, który łapiąc kartkę za kartką w premierowych występach, doprowadził do wściekłości niejednego fana żółto-czerwonych. Z powodu czerwonego kartonika z Zagłębiem Lubin to on został okrzyknięty głównym winowajcą pucharowej porażki. Nie ważne, że mało który z komentujących tak naprawdę widział ten mecz - wszyscy najlepiej wiedzieli, że odpadliśmy przez byłego gracza kieleckiej Korony. Nikt jednak nie zwrócił uwagi, że to wykluczenie było niesłuszne, a słabo zaprezentował się cały zespół...

Im dłużej Kwiecień jest w naszym klubie tym prezentuje się coraz lepiej. Wciąż jednak ciągnie się za nim łatka z pierwszych meczów, przez co zawodnik jest ciągle krytykowany, bez względu na to jak gra faktycznie. Zresztą co tu dużo pisać, najlepszy przykład to sytuacja sprzed kilku dni, kiedy Bartek spowodował rzut karny w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Znowu na Facebooku, Twitterze czy forum kibiców poczytałem sobie komentarze jaki to z 23-latka nieudacznik, drewno, przecinak itd. Szkoda tylko że po drodze nikt nie zwrócił uwagi na to, że jedenastki w ogóle nie powinno być, co zresztą potwierdzili nawet eksperci. Nieważne więc, że w całym meczu Kwiecień był jednym z najlepszych w naszym zespole (niedowiarków odsyłam do raportu dostępnego na ekstraklasa.org) - przecież zawinił tym, że arbiter... się pomylił. Na pierwszy rzut oka to po prostu śmieszne, ale najgorsze w tym wszystkim jest, że gdybyśmy tego spotkania nie wygrali, to nie trudno domyślić się jaki kubeł pomyj wylałby się na głowę tego Bogu ducha winnego chłopaka. Chociaż po części i tak to się działo...

Łatwiej zresztą nie ma też inny letni nabytek Jagi, wspominany we wstępie Piotr Wlazło. Co prawda "Belek" w ostatnim meczu zaliczył tylko niewielki epizod, ale kiedy dostawał nieco więcej czasu był ciągle pod ostrzałem krytyki za swoją "słabą" grę. Dlaczego ująłem tą słabą w cudzysłów? Bo podobnie jak w przypadku Kwietnia ten zarzut ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, chociaż oczywiście nie twierdzę, że nasz nowy pomocnik prezentuje się w każdym meczu dobrze...

Faktem jest, że Piotrkowi nie udały się dwa spotkania - debiut przeciwko Piastowi Gliwice, kiedy nie trafił z kilku metrów do "pustaka" i niedawny pojedynek z Górnikiem, który rzeczywiście był krótko mówiąc tragiczny w jego wykonaniu. Problem jednak w tym, że według dużej ilości kibiców 28-latek nie zagrał jeszcze dobrze w żółto-czerwonych barwach. No, może poza wyjazdowym pojedynkiem z Cracovią, gdy świetnym strzałem z dystansu Wlazło zapewnił Jadze cenny punkt w końcówce. Poza tym spotkaniem cały czas było jakieś "ale". Przykład? Występ w Płocku, gdzie były pomocnik tamtejszej Wisły zaprezentował się bardzo przyzwoicie - najwięcej celnych podań w zespole (nie licząc oczywiście stoperów i bramkarza), wywalczony rzut karny, który odmienił losy spotkania itd. No cóż, to widocznie za mało - niektórzy pewnie oczekiwali, że Piotr strzeli "Nafciarzom" hat-tricka lub chociaż walnie jakiegoś gola z połowy boiska co zdarzało mu się kiedyś podczas gry na stadionie im. Kazimierza Górskiego...

Niewykluczone, że Kwiecień i Wlazło będą dziś stanowić środek pola Jagiellonii od pierwszej minuty. Jeśli trener Mamrot zdecyduje się na takie rozwiązanie, to jeszcze zanim obaj piłkarze wyjdą na boisko, na "Facebookach, Twitterach i innych forumach" pojawi się multum negatywnych komentarzy. Ale spokojnie, hejtujcie - jeśli w przyszłości Bartek i Piotrek staną się naszymi ważnymi graczami tak jak dziś równani kiedyś z ziemią Przemek Frankowski, Łukasz Burliga czy Fedor Cernych to wam będzie głupio...

Haters gonna hate...

by on grudnia 11, 2017
Po zobaczeniu tego zdjęcia można mieć wrażenie, że Bartek i Piotrek są uwielbiani przez kibiców - nic bardziej mylnego... (fot. jagielloni...