Czy najdroższe znaczy najlepsze? Nadchodzi czas weryfikacji

Niemal dwa miesiące temu, kiedy dobiegała końca ekstraklasowa jesień, wiedzieliśmy że podczas wiosennej inauguracji rozgrywek z pewnością nie zobaczymy już drużyny, która żegnała jeden z najlepszych roków w historii Jagiellonii. Wiele osób obawiało się, że w Białymstoku nastąpi zupełna rozsprzedaż zespołu, a zamiast godnych zastępców klub pozyska "niskojakościową tanią siłę roboczą". Na szczęście dziś widać jak większość kibiców się myliła...

Na pierwszy rzut oka zmiany w Jadze są spore - to fakt. W najbliższych meczach zobaczymy w żółto-czerwonych barwach czterech nowych zawodników, tylu samo nie ma już przy Słonecznej w stosunku do naszej jesiennej kadry. Jednak po bliższym przyjrzeniu się "przybytkom" i ubytkom trudno nie dojść do wniosku, że zespół zyskał na jakości a rywalizacja na każdej pozycji zapowiada się niezwykle ciekawie. Mamy wreszcie komfort jakiego nie było chyba w Białymstoku nigdy.

Oczywiście to na razie pierwsze wrażenie, gdyż na realną ocenę przyjdzie czas najprędzej po kilku ligowych kolejkach, być może nawet w następnym sezonie. Wiadomo też, że dziś każdy z nas ruchy transferowe odbiera na swój sposób - dla niektórych zakontraktowanie takich piłkarzy jak Roman Bezjak czy Dejan Lazarević to wielki wyczyn, inni będą narzekać, że zawodnicy, którzy przez ostatnie miesiace nie pokopali za dużo piłki u w żaden sposób nie zastapią jednego z najlepszych zawodników jaki grał przy Słonecznej, czyli Fedora Černycha. Każdy z was ma rację na swój sposób, ale trzeba naszym działaczom oddać jedno - doskonale uzupełnili wszystkie  pozycje, które tego potrzebowały. Często kibice narzekali, że w Jadze żałuje się pieniędzy na dobrych piłkarzy - mamy więc najdroższy zespół w historii (zarówno pod względem wartości poszczególnych zawodników, jak i ich wypłat). Teraz nadejdzie pora jego weryfikacji...

Szczerze mówiąc, ja osobiście nie pamiętam tak owocnego dla nas zimowego okna transferowego. Dotychczas za najlepsze uważałem to sprzed niemal dekady, kiedy do Białegostoku zawitał m.in. Kamil Grosicki a w wielkim (jak  się później okazało) stylu na Podlasie wrócili Bruno i legendarny Tomek Frankowski. Zresztą do okresu transferowego z przełomu 2008 i 2009 roku obecne okienko ma najwięcej podobieństw - sprzedaliśmy zawodnika, który był jedną z wiodących postaci jesiennego zespołu (wtedy Robert Szczot, teraz Fedor Cernych - przyp.), ale ściągamy doświadczonego napastnika, o którym wiadomo iż umie strzelać gole (wtedy "Franek", teraz Bezjak - przyp.) oraz skrzydłowego o gepardziej szybkości (wtedy "Grosik", teraz Lazarević - przyp.). Do tego świetnie uzupełniliśmy pozycje, które tego wymagały (wtedy rozgrywający, dzisiaj boki obrony).

Na koniec tylko przypomnę iż zimowe ruchy 2008/09 dały nam półtora roku później historyczny Puchar Polski oraz start w europejskich pucharach. Pozostaje więc mieć nadzieję, że obecne transfery sprawdza się w podobny sposób. W końcu wiadomo o czym wszyscy marzymy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz